A najbardziej mnie wkurzam ja sama.
Sama z sobą się kłócę generalnie cały czas.
I wszystko mnie denerwuje.
Poza moimi dziećmi bo co jak co ale tych dwoje to mi się udało wychować.
Nie będę wchodziła w szczegóły ale naprawdę to jest coś niesamowitego, urodzić, mieć potem wiele cudownych chwil ze słodkimi bobasami, przedszkolaczkami, potem coraz starszymi, po drodze te wszystkie karmienia, przewijania, zabawy w kąpieli, oglądanie żuczków, lepienie babek z piasku latem a bałwanków zimą, te kąpiele letnie, ciastka w cukierni, niezliczone kołysanki, szkolne przedstawienia, strach gdy dziecko pisze maturę, czekanie pod salą operacyjną gdy drugiemu usuwają trzeci migdał, niezliczone rozmowy, śmiech, płacz, całowanie stłuczonych kolanek, tysiące prań i wieszanych skarpetek, wspólne robienie ozdób choinkowych czy kurczaczków z plasteliny, laleczki, samochodziki, klocki LEGO, książki książki książki, pierwsze wspólne kino i ostatnie szczepienie.
Jednego dnia trzymasz syna i mieści się na dwóch dłoniach a już już już następnego on Cię łapie i podnosi :-)
Jednego dnia z córką rozmawiasz o misiach a następnego znajduje Twój stary zeszyt z notatkami z psychologii rozwojowej i porównuje ze swoimi notatkami.
Jednego dnia dajesz jej imię po pewnej Pani profesor a następnego jest Jej magistrantką 🙂
Życie zaskakuje 😀 i mimo tego że czasem daje popalić, jest piękne.
Jej, jak pięknie to opisałaś, sama prawda, samo życie.
OdpowiedzUsuńUjęłaś mnie tą magistrantką pewnej Pani profesor.
NO dzieci to kosmos, prawda:)
OdpowiedzUsuńNie_ty